Pierwsze spotkanie i od razu miłość. Czy to możliwe?
Już wiem, że len zagości u mnie na stałe, zdradzę kanwę na pewno :)
Nitka i igła same szyją, coś cudownego.
Nie spodziewałam się, że aż tak pokocham len! Teraz haftowanie będzie jeszcze większą przyjemnością :)
A w głowie oczywiście zrodziło mi się od razu milion pomysłów, ech :)
Jeszcze na lnie nie haftowałam.
OdpowiedzUsuńTwoje zachwyty nad nim nie są pierwsze które czytam.
Chyba powinnam się w taki len zaopatrzyć.
pozdrawiam
i mi się marzy ten pierwszy raz ech może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńślicznie:)
Wreszcie :)
OdpowiedzUsuńNiestety len już nie dla mnie - oczka się buntują :(
OdpowiedzUsuńI niech miłość trwa do końca świata i o jeden dzień dłużej, a Ty nas obdarz zdjęciami swoich prac:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej miłości bo jakoś nie mogę przekonać się do lnu:(((Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie dziwię się!Super:)
OdpowiedzUsuńCudowny wzór :)
OdpowiedzUsuńBo takie hafciki bez tła cudnie się prezentują na lnie!:) Ale mnie, tak jak Eluni,o oczy odmawiają posłuszeństwa, czego bardzo żałuję.
OdpowiedzUsuńCudnie, po prostu cudnie. :)
OdpowiedzUsuńMusze i ja spróbować, kto wie może też się zakocham? :)
OdpowiedzUsuńRomans kwitnie! ;) Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTeż teraz planuje korzystać z lnu, twój haft bardzo ładnie się prezentuje i nowa odsłona bloga:) pięknie tutaj u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię. Również darze len miłością ogromną :)
OdpowiedzUsuńSuper to wygląda :) Ja właśnie chcę SAL haftować na lnie, zobaczymy czy mi się uda 😊 Przy okazji, zapraszam do siebie na candy!
OdpowiedzUsuńŚwietny haft.
OdpowiedzUsuńLen to na pewno świetny materiał.
Pamiętam, że znajoma mojej mamy właśnie haftowała na lnie. Cudnie wychodziły jej te prace.
Pozdrawiam :))
Ślicznie :) Oczy się radują na widok tego haftu :)
OdpowiedzUsuńI żyli długo i szczęśliwie ;) Życzę Ci wielu szczęśliwych lat z lnem u boku ;)
OdpowiedzUsuńPiękny haft się wyłania :)
To prawda, len potrafi uwieść praktycznie każdego! Śliczny kluczyk :)
OdpowiedzUsuńNa lnie każdy hafcik wygląda lepiej ;)
OdpowiedzUsuńSama mało na lnie haftuję ze względu na wzrok, ale podziwiam każde nowe i kolejne zakochanie. Praca delikatnie cuuudna!.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji przypominam się w sprawie wzoru salowego-sodowego-kwietno-panienkowego. Zażabiłam się, zapomniałam niestety umieścić komentarz. Olśniło mnie dziś! Co robimy z tym fantem?!
Pozdrawiam słonecznie
Napisz do mnie wiadomość przez formularz na blogu, to coś zaradzimy :)
UsuńNigdy nie haftowałam na lnie. Jest dla mnie zbyt drobny. Miłego wyszywania
OdpowiedzUsuńJa już dawno pokochałam len, a kanwa to, że tak powiem zło konieczne ;) Muszę wykorzystać to co nagromadziłam.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się wcale. Haftowanie na lnie to przyjemność, a hafty wyglądają subtelniej niż te wykonywane na kanwie. Twój obrazek piękny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miód na moje serce to Twoje zakochanie :)) Czuję się trochę swatką w tym związku ;-) I aż chce się napisać: " A nie mówiłam, że len to jest TO"!!! Życzę Ci, żeby to była długa, gorąca i bardzo obfita w hafty miłość!!! Pozdrawiam Małgosia
OdpowiedzUsuńmargoinitka.pl
Bo tak to właśnie z tym lnem bywa. Kto się zetknie, pokocha od zaraz. Ja mam jeszcze spore zapasy kanwy i muszę je zużyć, ale na lnie haftuję od zawsze i od niego zaczynałam swoją przygodę z krzyżykami :-) Haft la lnie wygląda o wiele szlachetniej :-) Bardzo ładny motyw widzę. A ten perłowy belfast należy do moich ulubionych :-)
OdpowiedzUsuń